Jakoś tak wyszło, że ostatnio
czytałam same poważne, nagradzane książki. Skoro więc przyszły wakacje,
pomyślałam, że przeczytałabym coś lekkiego, tak dla odmóżdżenia. Wybór padł na
serię „Babylon”. Właściwie miałam zamiar przeczytać „Air Babylon”, ale ponieważ
w bibliotece było, co było, przeczytałam „Szpital Babylon”.
Cała seria „Babylon” to książki przedstawiające 24 godziny z życia jakiegoś szczególnego miejsca, powstałe w wyniku wielu rozmów z pracownikami tych miejsc (w tym
przypadku oddziału ratunkowego szpitala), z których autorka stworzyła jednego
fikcyjnego bohatera i jedno fikcyjne miejsce. „Szpital Babylon” to książka, w której
kartki niemal same się przewracają. Naprawdę trudno się od niej oderwać, ale
nie ma się co dziwić: po pierwsze chyba wszyscy mamy w sobie niespełnionego lekarza,
który spełnia się oglądając „Ostry dyżur” albo chociaż „Na dobre i na złe”,
a po drugie człowiek to istota ciekawska, która chętnie podejrzy, jak to
wszystko wygląda „od kuchni”. Wszystko
to w dużym stężeniu mamy w tej książce: a więc przede wszystkim są pacjenci i
ich niezwykłe przypadłości – od wzbudzających śmiech „wypadków” podczas zabaw
erotycznych po naprawdę dramatyczne i krwawe sytuacje. Dalej nasze „oko podglądacza” kieruje się na samych lekarzy. Oni też
stanowią ciekawy przypadek: kaca leczą w pracy kroplówkami, sypiają z
pielęgniarkami, obgadują pacjentów, ale gdy trzeba desperacko ratują życie
innym. Ciekawy aspekt związany jest z samą służbą zdrowia: choć książka jest
angielska, można odnieść wrażenie, że równie dobrze ten SOR mógłby znajdować
się w Polsce. Ciągłe narzekania lekarzy na chory system, który wszystko
przelicza na sztuki i pieniądze, i w którym chodzi tylko o zwiększenie zyskowności,
niedofinansowane oddziały, długie oczekiwanie w kolejce – wszystko jak u nas.
Polecam tę książkę jako totalnie
niewymagającą, a jednak ciekawą i bardzo wciągającą lekturę na ciepłe dni!
To powiedziawszy muszę dołożyć
łyżkę dziegciu wydawnictwu Pascal. Jakość przekładu jest niestety bardzo
kiepska. Ja naprawdę nie siedzę nad książką z lupą poszukując błędów, ale po
prostu pewne rzeczy same rzucają się w oczy. Przykłady? Bardzo proszę:
znieczulenie lokalne (zamiast: miejscowe),
turyzm zdrowotny (zamiast: turystyka),
czas śmierci (zamiast: godzina zgonu).
Do tego literówki, błędy ortograficzne, a czasami nawet źle odmienione wyrazy. Gdzie
korekta? Gdzie redakcja? Naprawdę wstyd dla wydawnictwa.
Tytuł: Szpital Babylon
Autor: Imogen Edwards-Jones
Tłumacz: Zuzanna Szwed
Wydawnictwo: Pascal
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 448
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz