piątek, 15 marca 2013

Bring up the bodies / Na szafocie


Znacie? Znamy! To posłuchajcie… Każdy przynajmniej mniej więcej zna dzieje Henryka VIII i jego żon. A mimo to czytelnicy nadal chcą o nich czytać, co powoduje, że pisarze z niezmienionym zapałem piszą następne książki opowiadające po raz kolejny tę samą historię. Wśród tych pisarzy jest Hilary Mantel, której wychodzi to wyjątkowo dobrze. 

„Bring up the bodies” to druga książka Brytyjki, która planuje napisać również trzecią część tworząc w ten sposób trylogię. Pierwszą była, wydana już w Polsce, książka „W komnatach Wolf Hall”. Za obie książki autorka otrzymała nagrody Man Booker Prize (najważniejszą literacką nagrodę w Wielkiej Brytanii) w 2009  i w 2012 roku. Co takiego jest w książkach Hilary Mantel, że cieszą się one ogromną popularnością zarówno wśród czytelników, jak i krytyków? Mówiąc w dużym skrócie: niezwykła lekkość pióra i dar snucia opowieści oraz nowatorskie spojrzenie.

To nowatorskie spojrzenie polega na tym, że głównym bohaterem książki jest Tomasz Cromwell, prawnik, urzędnik, doradca króla Henryka. Może dla polskiego czytelnika nie będzie to aż takie niezwykłe, ale Cromwell to postać ciesząca się w historii Wielkiej Brytanii raczej złą sławą (według polskiego historyka Przemysława Mroczkowskiego „jedna z najciemniejszych postaci dziejów angielskich”). Tymczasem tu widzimy Cromwella jako osobę niezwykle ambitną, konsekwentną, pewną siebie i do bólu pragmatyczną. Jest świetnym prawnikiem, wytrawnym kupcem, uzdolnionym politykiem. Oczywiście jedno z drugim (zdolności i bezwzględność) nie stoi w sprzeczności, ale chodzi o inne rozłożenie akcentów. Nie tyle nawet wybielenie postaci, co spojrzenie na nią jako na człowieka, którego ukształtowały określone doświadczenia, czasy i okoliczności. O ile w pierwszej części książki punkt ciężkości znajdował się w Austin Friars, domu Cromwella, o tyle druga część zdecydowanie bardziej skupia się na dworze królewskim. Przy czym cały czas wydarzenia obserwujemy z perspektywy Cromwella (jak ktoś napisał w jeden z recenzji „niemal siedząc mu na ramieniu”).

Jeśli chodzi o samą fabułę, Mantel podejmuje opowieść w tym miejscu, w którym ją przerwała w „Wolf Hall”. Zatem Henryk jest już rozwiedziony z Katarzyną i ponownie ożeniony, tym razem z Anną Boleyn. Jednak zmiana żony nie przyniosła oczekiwanego rezultatu w postaci męskiego potomka. Zniecierpliwiony król szuka możliwości przeprowadzenia kolejnej zmiany, zwłaszcza, że na oku ma już skromną i cichą (jakaż miła odmiana po niepokornej i samowolnej Annie) Jane Seymour. A kto ma się zająć znalezieniem takiej możliwości i przeprowadzeniem zmiany? Tomasz Cromwell, oczywiście.

Sama historia jest bardzo wciągająca, nawet jeśli się ją już zna. Mantel korzystając z bogatych źródeł potrafi fakty historyczne ubrać w tak ciekawe zdania, dialogi i sytuacje, że od lektury trudno się oderwać. Krytyk literacki James Wood napisał, że chętnie  przeczytałby nawet listę zakupów napisaną przez Hilary Mantel. I rzeczywiście, książka to prawdziwa uczta dla czytelnika, który trafia prosto do XVI-wiecznej Anglii. Co ciekawe w książce wcale nie ma jakichś szczególnych „opisów przyrody”, czyli przydługich fragmentów mających przybliżyć realia epoki. Całe doświadczenie bliskości i zanurzenia w tej historycznej rzeczywistości bierze się z drobnych elementów np. „Adwent: najpierw post, później uczta. W spiżarniach rodzynki, migdały, gałki muszkatołowe, goździki, lukrecje, figi i imbir.” (s. 112) Dwa zdania, a wręcz równoważniki zdań. A ile niosą ze sobą obrazów i zapachów. Do tego cała książka pisana jest w czasie teraźniejszym, co tym bardziej sprawia, że czytelnik czuje, jakby wszystko właśnie działo się wokół niego.

Końcówka książki (procesy i egzekucje) to z kolei bardzo silne emocje. Sama byłam zdziwoniona, w jakim napięciu czytam te ostatnie strony. Przecież od początku dobrze wiedziałam, jak to się skończy. A mimo to, razem z Anną czułam do ostatniej chwili nadzieję, że w Tower zjawi się Henryk wołając, że to pomyłka.

Co tu dużo mówić. Książka jest świetna, czyta się ją doskonale i gorąco ją wszystkim polecam. W Polsce ma się ukazać w maju nakładem wydawnictwa Sonia Draga pod tytułem „Na szafocie”.

A tu link do bardzo ciekawej recenzji „W komnatach Wolf Hall” autorstwa Magdy Heydel - link



Tytuł: Bring up the bodies
Autor: Hilary Mantel
Wydawnictwo: Fourth Estate
Rok wydania: 2012
Stron: 412

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz