sobota, 12 lipca 2014

On wrócił

Lubicie historie w rodzaju filmu „Goście, goście”, kiedy postaci z przeszłości budzą się w dzisiejszym świecie i swoją nieporadnością wywołują salwy śmiechu? To posłuchajcie tego: Oto w 2011 roku na opuszczonej działce gdzieś w Berlinie budzi się Adolf Hitler. Tak, ten Adolf Hitler. Nie wie, jak się tu znalazł i nie zdaje sobie z sprawy z tego, który jest rok. Ostatnie, co pamięta, to wieczór 1944 roku spędzony we własnej kwaterze z Ewą Braun. Krok po kroku (głównie z „pomocą” napotkanych ludzi) uzmysławia sobie, że od tamtego wieczoru  świat wyraźnie się zmienił. I nawet gdy w końcu przyjmuje do wiadomości, że obudził się 65 lat później, nie działa to na niego deprymująco. Wprost przeciwnie – trzeba przecież ratować ducha narodu! Wobec oczywistej niemożliwości wystąpienia tej sytuacji, wszyscy napotkani ludzie przyjmują, że Adolf Hitler to po prostu genialny komik, brawurowo wcielający się w rolę Führera. Hitler w krótkim czasie dostaje więc swój program w telewizji, a jego skecze biją rekordy popularności na YouTubie.

Na początku uznałam ten pomysł na książkę za rewelacyjny. Zawsze motyw przeniesienia w czasie ma duży potencjał humorystyczny. Można pośmiać się z tych, którzy nie potrafią obsłużyć telewizora, ale też można spojrzeć na naszą rzeczywistość z innej perspektywy, która obnaża nasze absurdy i głupotę. Tym bardziej zabawnym pomysłem musi więc być wprowadzenie w rolę takiego podróżnika w czasie upadłego dyktatora, któremu zdaje się, że jego czas wcale jeszcze nie minął i musi nadal kierować naród ku świetlanej przyszłości.

Jednak w tym momencie pojawia się refleksja (która zresztą znajduje pewne odbicie w książce): czy z tego można się śmiać? Czy ze zbrodniarza można kreować ikonę popkultury? Czy ze zbrodniarza można robić budzącego sympatię czytelnika bohatera książki? Nie potrafię na to rzetelnie odpowiedzieć, ale mam wewnętrzne przekonanie, że jednak nie. Z drugiej strony ta kreacja ma też swoje drugie dno: uzmysłowienie nam tej właśnie "banalności zła", która prowadzi nas do relatywizacji moralności na rzecz chwilowej uciechy gawiedzi.

Ale to nie ten dylemat moralny zaważył na moim ogólnym odbiorze tej książki. Po około stu stronach (kiedy to najpierw doceniałam pomysł i komizm, a następnie rozważałam kwestie etyczne) przyszło kolejnych 300 stron, które były zwyczajnie nudne. W wątek, który zmieściłby się na maksymalnie 150 stronach wpleciono liczne i długie dygresje i rozmyślania samego Hitlera dotyczące historii Niemiec, II wojny światowej, aktualnej sytuacji politycznej Niemiec i kondycji narodu niemieckiego. Z pewnością dla Niemców (i może historyków)  te dygresje są znacznie ciekawsze, ale mnie po prostu zanudziły. Ciągle jednak pozostaje świetny humor i niepokojące drugie dno, a nudne fragmenty zawsze można pominąć...


Tytuł: On wrócił
Autor: Timur Vermes
Tłumacz: Eliza Borg
Wydawnictwo: WAB
Rok wydania: 2014

Liczba stron: 400