Na spotkaniu blogerów w Poznaniu w maju tego roku padło
pytanie dlaczego tak niewiele pisze się na blogach o poezji. Czy wynika to z
faktu, że tak mało się czyta poezji, czy raczej z jakiejś trudności w pisaniu o
niej.
W moim przypadku obie odpowiedzi są właściwe: czytam mało
poezji i uważam, że trudniej się o niej wypowiadać. Myślę, że poezja jest
najbardziej osobistym rodzajem literatury, takim, który porusza czytelnika do
głębi duszy i przez to każdy odbiera ją trochę inaczej, ale zawsze bardzo
osobiście. Stąd pisanie czy rozmawianie o poezji, a raczej o własnym jej
odbiorze, wydaje mi się bardzo ekshibicjonistyczne – trzeba się przy tym
odsłonić i uzewnętrznić znacznie bardziej niż w przypadku dyskutowania o
literaturze epickiej.
A jednak stwierdziłam, że w moim czytelniczym życiu trochę
brakuje poezji, i sięgnęłam po klasykę:
„Pana Cogito” Zbigniewa Herberta. Niby w liceum coś tam było, ale po pierwsze
tylko we fragmentach, po drugie nastawione na zgadywanie „co poeta miał na
myśli”, a po trzecie pewne książki zupełnie inaczej czyta się w dojrzalszym
(ekhm) wieku.
Przeczytałam więc „Pana Cogito” (co zajęło mi sporo czasu,
ale o tym za chwilę) i teraz stoję przed wspomnianym wyżej dylematem: jak o tym
napisać? Sprawy nie ułatwia fakt, że Herbert jest wybitnym poetą opisanym przez
wszystkie mądre głowy na tysiące sposobów. Ale ponieważ to jest tylko mój blog,
a nie podręcznik literatury, pozwolę sobie na własne, proste przemyślenia na
temat niektórych wierszy.
Chociaż każdy wiersz podczas lektury robi wrażenie, kilka
poruszyło mnie szczególnie i na pewno na długo zapadnie mi w pamięć.
Już wiersz otwierający tomik, „Pan Cogito obserwuje w
lustrze swoją twarz” zrobił na mnie wrażenie. Odbieram go jako memento, jako
podkreślenie, że choćbyśmy się starali jak najbardziej dbać o swego ducha („Mozartem
nacierałem uszy | doskonaliłem nozdrza wonią starych książek” – s. 5) nie
uciekniemy od swojej cielesności. Człowiek ma dwoistą naturę; z jednej strony
ogranicza go ciało, jego potrzeby i żądze, a z drugiej strony dusza wyrywa się
do wzniosłości i czystości. I tak wewnątrz nas trwa mała nieustanna potyczka między
sacrum a profanum.
Za serce chwycił mnie wiersz „Matka”. Krótki i metaforyczny,
a jednak tak doskonale oddający istotę miłości matki: „Upadł z jej kolan jak
kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała początek
życia. Owijała na palec serdeczny jak pierścionek, chciała uchronić.” (s. 10)
Niezmiennie wstrząsający jest ostatni wiersz „Przesłanie
Pana Cogito”. To jest ten wiersz, który znamy ze szkoły (a ostatnio także z
przepychanek politycznych, niestety). Za każdym razem, kiedy go czytam, przechodzą
mnie ciarki. Pan Cogito przekazuje zasady moralne, których powinien trzymać się
człowiek we współczesnym świecie. Szczególnie podkreśla, że trzeba w życiu
kierować się godnością i być wiernym
swoim zasadom moralnym. Jak cały tomik ten wiersz w szczególności
naznaczony jest cierpieniem wojny, dlatego wskazówki te są bezkompromisowe i
jednoznaczne („niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda | dla szpiclów
katów tchórzy (…)” s. 76).
Taki mały tomik, a tyle materiału do przemyśleń: i o ogólnej
kondycji człowieka w świecie, i o stanowisku człowieka wobec cierpienia, wobec
Boga, i o rodzinie i własnej mikrohistorii.
Przy okazji pisania o poezji chciałam też napisać o tempie
życia i czytania. Moje tempo życia jest dość szybkie: nawał obowiązków
zawodowych i rodzinnych nie pozwala na chwile słabości i daje jedynie krótkie
możliwości odpoczynku. Dlatego obecnie staram się wybierać takie książki, które
mnie wciągną, w których coś się dzieje – po to, żeby czytać również szybko,
maksymalnie wykorzystując nieliczne wolne chwile. A tu STOP! Idzie poezja.
Poezji nie da się czytać szybko, trzeba ją czytać uważnie i z namysłem, a nawet
każdy wiersz dwukrotnie. Ale także nie za dużo na raz, tylko trzeba dać sobie
czas na przemyślenie. W taki właśnie sposób przez wiele dni czytałam przed snem
Herberta. Było to doskonałe wyciszenie na koniec dnia, wyhamowanie po
rozpędzonym dniu. Było mi to bardzo potrzebne i gorąco polecam takie
rozwiązanie wszystkim zabieganym.
Tytuł: Pan Cogito
Autor: Zbigniew Herbert
Wydawnictwo: a5
Rok wydania: 2008
Stron: 96
Racja, poezji na szybko się nie przeczyta. I to w tej odmianie literatury jest najpiękniejsze. Pozdrawiam zabieganą autorkę bloga, dziękuję za super posta - przyjemnie się czytało! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuń