wtorek, 16 października 2012

Pan Cogito


Na spotkaniu blogerów w Poznaniu w maju tego roku padło pytanie dlaczego tak niewiele pisze się na blogach o poezji. Czy wynika to z faktu, że tak mało się czyta poezji, czy raczej z jakiejś trudności w pisaniu o niej.

W moim przypadku obie odpowiedzi są właściwe: czytam mało poezji i uważam, że trudniej się o niej wypowiadać. Myślę, że poezja jest najbardziej osobistym rodzajem literatury, takim, który porusza czytelnika do głębi duszy i przez to każdy odbiera ją trochę inaczej, ale zawsze bardzo osobiście. Stąd pisanie czy rozmawianie o poezji, a raczej o własnym jej odbiorze, wydaje mi się bardzo ekshibicjonistyczne – trzeba się przy tym odsłonić i uzewnętrznić znacznie bardziej niż w przypadku dyskutowania o literaturze epickiej.

A jednak stwierdziłam, że w moim czytelniczym życiu trochę brakuje poezji, i  sięgnęłam po klasykę: „Pana Cogito” Zbigniewa Herberta. Niby w liceum coś tam było, ale po pierwsze tylko we fragmentach, po drugie nastawione na zgadywanie „co poeta miał na myśli”, a po trzecie pewne książki zupełnie inaczej czyta się w dojrzalszym (ekhm) wieku.

Przeczytałam więc „Pana Cogito” (co zajęło mi sporo czasu, ale o tym za chwilę) i teraz stoję przed wspomnianym wyżej dylematem: jak o tym napisać? Sprawy nie ułatwia fakt, że Herbert jest wybitnym poetą opisanym przez wszystkie mądre głowy na tysiące sposobów. Ale ponieważ to jest tylko mój blog, a nie podręcznik literatury, pozwolę sobie na własne, proste przemyślenia na temat niektórych wierszy.
Chociaż każdy wiersz podczas lektury robi wrażenie, kilka poruszyło mnie szczególnie i na pewno na długo zapadnie mi w pamięć.

Już wiersz otwierający tomik, „Pan Cogito obserwuje w lustrze swoją twarz” zrobił na mnie wrażenie. Odbieram go jako memento, jako podkreślenie, że choćbyśmy się starali jak najbardziej dbać o swego ducha („Mozartem nacierałem uszy | doskonaliłem nozdrza wonią starych książek” – s. 5) nie uciekniemy od swojej cielesności. Człowiek ma dwoistą naturę; z jednej strony ogranicza go ciało, jego potrzeby i żądze, a z drugiej strony dusza wyrywa się do wzniosłości i czystości. I tak wewnątrz nas trwa mała nieustanna potyczka między sacrum a profanum.

Za serce chwycił mnie wiersz „Matka”. Krótki i metaforyczny, a jednak tak doskonale oddający istotę miłości matki: „Upadł z jej kolan jak kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała początek życia. Owijała na palec serdeczny jak pierścionek, chciała uchronić.” (s. 10)

Niezmiennie wstrząsający jest ostatni wiersz „Przesłanie Pana Cogito”. To jest ten wiersz, który znamy ze szkoły (a ostatnio także z przepychanek politycznych, niestety). Za każdym razem, kiedy go czytam, przechodzą mnie ciarki. Pan Cogito przekazuje zasady moralne, których powinien trzymać się człowiek we współczesnym świecie. Szczególnie podkreśla, że trzeba w życiu kierować się godnością i być wiernym  swoim zasadom moralnym. Jak cały tomik ten wiersz w szczególności naznaczony jest cierpieniem wojny, dlatego wskazówki te są bezkompromisowe i jednoznaczne („niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda | dla szpiclów katów tchórzy (…)” s. 76).

Taki mały tomik, a tyle materiału do przemyśleń: i o ogólnej kondycji człowieka w świecie, i o stanowisku człowieka wobec cierpienia, wobec Boga, i o rodzinie i własnej mikrohistorii.

Przy okazji pisania o poezji chciałam też napisać o tempie życia i czytania. Moje tempo życia jest dość szybkie: nawał obowiązków zawodowych i rodzinnych nie pozwala na chwile słabości i daje jedynie krótkie możliwości odpoczynku. Dlatego obecnie staram się wybierać takie książki, które mnie wciągną, w których coś się dzieje – po to, żeby czytać również szybko, maksymalnie wykorzystując nieliczne wolne chwile. A tu STOP! Idzie poezja. Poezji nie da się czytać szybko, trzeba ją czytać uważnie i z namysłem, a nawet każdy wiersz dwukrotnie. Ale także nie za dużo na raz, tylko trzeba dać sobie czas na przemyślenie. W taki właśnie sposób przez wiele dni czytałam przed snem Herberta. Było to doskonałe wyciszenie na koniec dnia, wyhamowanie po rozpędzonym dniu. Było mi to bardzo potrzebne i gorąco polecam takie rozwiązanie wszystkim zabieganym.

Tytuł: Pan Cogito
Autor: Zbigniew Herbert
Wydawnictwo: a5
Rok wydania: 2008
Stron: 96

2 komentarze:

  1. Racja, poezji na szybko się nie przeczyta. I to w tej odmianie literatury jest najpiękniejsze. Pozdrawiam zabieganą autorkę bloga, dziękuję za super posta - przyjemnie się czytało! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń