piątek, 28 grudnia 2012

Gra w kości



Po „Grę w kości” sięgnęłam zachęcona lekturą „Korony śniegu i krwi”. W końcu trafiłam na autorkę, która pasjonująco opowiada historię Polski doprawiając fakty historyczne sporą dozą wyobraźni i budując w ten sposób żywy i pełen emocji obraz.

„Gra w kości” dotyczy dziejów wcześniejszych niż Polska rozbiorowa, w której toczy się akcja „Korony…”. Znajdujemy się u schyłku X wieku, a więc są to czasy Bolesława Chrobrego. Książę Bolesław prowadzi bardzo ambitną politykę i dąży do wzmocnienia pozycji swoich ziem. Zrządzeniem losu okazuje się misja biskupa praskiego Wojciecha, który z Gniezna wyrusza na Prusy, by tam szerzyć wiarę chrześcijańską. Jak wiemy z historii, Wojciech ponosi męczeńską śmierć, a jego ciało wykupuje właśnie Bolesław i umieszcza w Poznaniu (później w Gnieźnie). Szczątki męczennika za wiarę stanowią ważną kartę przetargową, szczególnie w stosunkach z młodym niemieckim cesarzem Ottonem III. Otto jest równorzędnym bohaterem książki. Autorka prowadzi narrację dwutorowo: z jednej strony poznajemy księcia Bolesława, jego więzy rodzinne oraz bliskich współpracowników, a z drugiej cesarza Ottona, jego sprawy i jego doradców. Bolesław jest wojownikiem, nieznoszącym czekać raptusem, którego w chwilach gniewu nie potrafi uspokoić ani oddany biskup Unger ani ukochana żona. Otto zaś to cudowne dziecko na wielkim tronie; choć nieco egzaltowany i tak budzi sympatię w tym, jak szuka swojej drogi balansując pomiędzy wiarą a władzą, surowością a miłosierdziem.

Paralelne przedstawienie postaci Bolesława i Ottona i ich wątków daje możliwość zestawienia dwóch odmiennych kultur: pełnego przepychu cesarstwa rzymskiego i surowej krainy Bolesława (która nawet jeszcze nie ma swojej nazwy jako państwo). Kraj Bolesława wypada w tym zestawieniu nadzwyczaj dobrze: dla młodego cesarza przybywającego do Gniezna w 1000 roku jest jak powiew świeżego powietrza, wolny od zaduchu fałszywych komplementów i przerostu formy nad treścią. Chociaż przyznam, że czytając o przygotowaniach do wizyty cesarza (w wielkim pośpiechu, często prowizorycznych), nie mogłam się oprzeć porównaniu z organizacją tegorocznych mistrzostw Europy. Na szczęście i Zjazd Gnieźnieński, i Euro 2012 zakończyły się powodzeniem i poprawą wizerunku naszego kraju za granicą.

W porównaniu do „Korony…” „Gra w kości” podobała mi się trochę mniej, co chyba wynika z samej fabuły. W „Koronie…” było więcej emocji, więcej intryg, więcej tajemnic, wszyscy dążyli do tego samego celu, a wyścig był bardzo emocjonujący. W „Grze w kości” jest mniej emocji za to więcej polityki. Dzięki lekturze „na własne oczy” widzimy, jak skomplikowana była sieć wzajemnych zależności w średniowiecznej Europie, jak małżeństwa, narodziny, zgodny, sojusze i religia wpływały na zmianę sytuacji politycznej. Książka, choć przecież beletrystyczna, była tworzona pod czujnym okiem historyków, więc w warstwie faktograficznej może stanowić bardzo ciekawe wprowadzenie do polityki środkowoeuropejskiej na przełomie X i XI wieku. Uważam, że zalecenie lektury „Gry w kości” uczniom szkół im. Chrobrego, który notabene był patronem i mojego liceum, przyniosłoby znacznie lepsze efekty niż nudne apele ku czci patrona.

PS. Podobnie jak w przypadku „Korony…” i tu dostajemy na wewnętrznej stronie okładki mapkę, która ułatwia poruszanie się w świecie Bolesława i Ottona, a na końcu drzewa genealogiczne Piastów i Liudolfingów oraz słowniczek pojawiających się w książce pojęć lub fraz łacińskich.

Tytuł: Gra w kości
Autor: Elżbieta Cherezińska
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Rok wydania: 2008
Stron: 408

1 komentarz:

  1. Tak, zgadzam sie, "Gra w kosci" jest nieco slabsza od korony, ale wciaz dobra:). Ja czytalam ksiazki w odwrotnej kolejnosci, wiec tak tego nie odczuwalam:)

    OdpowiedzUsuń