Co za książka! Co za książka! Jestem
pod wielkim wrażeniem. Ale po kolei.
Książka zaczyna się gdzieś w
czasach powojennych w cygańskiej osadzie w Czechosłowacji. Wtedy na świat
przychodzi mały Andrejko Dunka, którego losy stanowią główny wątek książki.
Życie Andrejka biegnie niczym kolejka górska: raz wysoko do góry, zaraz ostro w
dół. Mały Andrejko okazuje mieć wyjątkowo szybkie i zwinne ręce, więc pozostawiając
ukochaną dajori (mamę) w osadzie wyrusza z wujkiem Sztefenem do Pragi na
zarobek. Tam poznaje prawdziwe życie Cygana
wśród gadziów. Właściwie nikt nie ma wyboru, Cyganie nie chcą się dostosować do
gadziowskich zasad, więc pozostaje im jedynie anarchistyczne życie na
marginesie: mężczyźni utrzymują się z kradzieży, kobiety z prostytucji, rodziny
z zasiłków. Andrejko choć jest Cyganem całym sercem i całą duszą, nie chce żyć
w ten sposób. To nie jego miejsce. Całe życie i całą książkę szuka dla siebie
azylu, miejsca, w którym będzie czuł się dobrze i bezpiecznie; w którym będzie
mógł żyć w zgodzie ze wszystkimi; w którym będzie mógł założyć i utrzymać
rodzinę. Jednak za każdym razem, kiedy już się wydaje, że Anderjkowi się uda,
że przezwycięży to wiszące nad nim jako Cyganem fatum, dochodzą do głosu
mroczne stereotypy, ludzka nietolerancja i nienawiść, które do zera niszczą plany
i marzenia chłopca. Jednak mimo to Andrejko się nie poddaje, nie podejmuje
łatwego, przestępczego życia (w którym tak naprawdę mógłby liczyć przynajmniej
na wsparcie rodziny), lecz sam uparcie dąży do swojego ideału.
To piękna i przejmująca książka o
tym, jak trudno wyrwać się ze stereotypów. Andrejko próbuje być praworządnym
obywatelem, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto rzuci podejrzenie właśnie na
niego, właśnie dlatego, że jest Cyganem. Wśród swoich też jest traktowany jako
dziwak - bo dlaczego właściwie się
przejmuje? Dlaczego nie chce żyć tak jak wszyscy Cyganie w tej rodzinie, kradnąc, bijąc,
zmuszając siostry do prostytucji? Utarte schematy przecież tak bardzo ułatwiają
nam życie…
Andrejko szuka siebie, swojej
wolności, swojego cygaństwa, swojego miejsca. Tuła się po kraju, znajdując
przystanek to w Pilźnie, to w miejscu dawnej rodzinnej osady gdzieś u granic
Słowacji. I choć czasami trafia na ludzi, którzy potrafią wyjść poza stereotypy
i dać mu szansę, to w większości przypadków jego życie i los beznadziejnie
zależą od tych, którym stereotypy wystarczają albo wręcz są wyraźnie na rękę.
Książka jest napisana żywym
językiem (brawo również dla tłumaczki), który momentalnie przenosi nas albo pod
rozgwieżdżone niebo do cygańskiej osady, albo na zaszczaną klatkę schodową w
domu Dunków w praskim Zizkovie. Jako czytelnik bardzo przeżywałam z Andrejkiem
jego historię, budziła się we mnie nadzieja na lepsze, strach przed jakimś bliżej
nieokreślonym złem, wreszcie żal, kiedy znowu zamiast happy-endu następował
dramat.
Oprócz samej przyjemności z
czytania świetnej fabuły, książka daje też do myślenia. Smaus przedstawia naród cygański takim, jaki jest, bez upiększania, bez wybielania.
A jednak poprzez starego czeskiego nauczyciela zadaje pytania: „To wszystko wymknęło nam
się z rąk, pomyślał z goryczą. Tak szybko wszystko zniszczyliśmy. Cygańskich
wójtów posłaliśmy do kopalń albo od razu do więzienia, mężczyzn w sile wieku –
do stalowni, starszych – do domów starców, dzieciaki – do domów dziecka.
Porwaliśmy, poszarpaliśmy wszystko, a co daliśmy im w zamian? Co za ich dzieci,
wozy, konie? Pieniądze, tylko pieniądze. (…) Jak wiewiórka, która zamiast
pokazać młodym, jak się biega po drzewach (…) i łuska nasiona z szyszek,
prowadzi je (…) na ławeczki, gdzie wysiadują emeryci, od których można
wyżebrać kawałek bułki.” (s.144)
Świetna, wstrząsająca książka, która każe się zastanowić nad swoją postawą wobec stereotypów.
PS. I jaka piękna, nastrojowa okładka projektu Justyny Boguś!
Tytuł: Dziewczynko, roznieć ogienek
Autor: Martin Smaus
Tłumacz: Dorota Dobrew
Wydawnictwo: Czeskie klimaty
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 342
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz