W komentarzu do badania Biblioteki Narodowej (tego, z
którego wynika, że 60% rodaków nie ma żadnej styczności z książką) prof.
Przemysław Czapliński powiedział, że nawyki czytelnicze trzeba kształtować już
we wczesnym dzieciństwie. Jest to stwierdzenie podwójnie ważne, bo po pierwsze
oznacza, że w ogóle trzeba dziecko przyzwyczajać do czytania książek, a po drugie, że należy
kształtować jego gust literacki. A to przy obecnym zalewie disnejopodobnej
produkcji, nie jest wcale łatwe.
Z okazji zbliżającego się wielkimi krokami Dnia Dziecka chcę przedstawić kilka ciekawych
propozycji, nie tylko z literatury, ale również muzyki, które na pewno
przyzwyczają maluszki do pewnego standardu, jakiego należy oczekiwać od
kultury.
PS. Piszę z doświadczenia, więc moje propozycje obejmują przedział wiekowy mniej więcej 0-3 lat.
MUZYKA
Niestety w sklepach na półkach z muzyką dla dzieci (i w
dodatkach do gazet) rządzą discopolowe aranżacje, od których słuchania mózg się
lasuje już przy drugim utworze. Nieustannie więc szukam ciekawych i ładnych
płyt dla mojego dziecka. Oto co do tej pory mogę polecić:
„Piosenkowa spiżarnia” – znane
piosenki z dzieciństwa w zupełnie nowych aranżacjach. Powiem szczerze, że
niektóre pomysły z początku odebrałam sceptycznie, ale z muzycznego punktu
widzenia to jest naprawdę dobra płyta. Aranżacje wcale nie dziecinne, lecz właśnie
zupełnie dorosłe z całym mnóstwem instrumentów. Bardzo lubimy i bardzo
polecamy!
Na YouTube możecie znaleźć kilka piosenek z tej płyty.
„Piosenki Pana Kleksa” – chyba nie trzeba
przedstawiać. Może jedynie trzeba przypomnieć, gdyby ktoś już nie pamiętał
hitów takich jak „Kaczka dziwaczka” albo „Dzik jest dziki, dzik jest zły”. Żwawe
piosenki, piękna polszczyzna w tekstach Brzechwy i niezrównany Piotr
Fronczewski.
„Tuwimki” – tej płyty co prawda jeszcze nie
mamy, ale pomysł wydaje się bardzo ciekawy i wart polecenia. Klasyczne wiersze Juliana Tuwima w formie muzycznej. Próbki można posłuchać tutaj.
„Klasyka dla smyka” – cała seria muzyki
klasycznej dla maluchów. Każda płyta to inny kompozytor. Oczywiście utwory są
jak najbardziej „normalne”, nie udziecinnione. Może to właśnie rodziców
bardziej trzeba przekonać, że do muzyki klasycznej można zwyczajnie potańczyć z
dzieckiem?
„Hopsanki zabawianki” i „Śpiewanki pokazywanki”
– piosenki skomponowane tak, by służyły wspólnej zabawie. Teksty zachęcają do
wspólnego tańczenia i pokazywania. Myślę, że doskonale sprawdzą się przy
większej grupie dzieci (przedszkola, żłobki, klubiki, imprezy dziecięce). U nas
synek jest jeszcze trochę za mały na takie pokazywanie, ale piosenek bardzo
przyjemnie się słucha: są proste, ładne i bardzo melodyjne.
„Świerszczykowe nutki”, „Rozśmieszanki,
Rozmyślanki, Usypianki” i inne z oferty Akademii Rozwoju Wyobraźni wyd. Buka –
propozycja na styku muzyki i książek, doskonała na pierwsze audiobooki dla
dzieci. Wierszyki czytane przez świetnych polskich aktorów (Maciej Stuhr, Jerzy
Stuhr, Magdalena Zawadzka, Edyta Jungowska) z piękną oprawą muzyczną.
KSIĄŻKI
„Przytulanki, czyli wierszyki na dziecięce
masażyki” – to bardziej prezent dla rodziców niż dla dziecka. To ładna kolorowa
książeczka z mniej lub bardziej znanymi wierszykami, obok których znajdują się
opisy „masażyków” czyli różnego rodzaju głaskania, drapania, pukania po
pleckach podczas czytania.
„Ulica Czereśniowa” i „Mamoko” – to serie dużych książek dla małych dzieci. Nie ma w nich tekstu, jest
za to mnóstwo elementów, które pozwalają na różnego rodzaju „czytanie”: od
pokazywania i szukania poszczególnych przedmiotów lub osób (dla mniejszych
dzieci) po snucie własnej historii na podstawie obrazków (dla starszych). Moim
zdaniem „Ulica Czereśniowa” trochę lepiej nadaje się dla maluszków, bo jest
bardziej realistyczna. „Mamoko” z kolei jest nieco bardziej abstrakcyjne.
„Modlitwy małych rączek” – seria książeczek wyd.
Św. Wojciech. Jak sam tytuł wskazuje są to książeczki, za pomocą których można wprowadzać
maluszki w modlitwę (niekoniecznie katolicką). Zawierają krótkie teksty np.: „Boże
pobłogosław małego misia, tygrysa, słonia i wszystkie inne maluszki na świecie”
(cytuję z pamięci). Świetnie nadają się dla małych dzieci, bo mają bardzo grube
kartki, są bajecznie kolorowe i jeszcze można z nich wyciągać elementy i
dopasowywać je jak puzzle. Ach i jeszcze zwierzątka mają na brzuszku „futerko”
do głaskania.
„Spacer” Łukasz Łęcki – tej książeczki jeszcze
nie mamy, ale bardzo chcemy mieć. Jest to rozkładana książeczka kartonowa,
pokazująca spacer kilku żuków przez miasto. Oryginalny pomysł, ciekawe ilustracje,
wyczulenie na szczegół, a przy tym też nauka liczenia.
„Squeaky book” wyd. LadyBird – propozycja dla
niemowląt. Duża bardzo kolorowa książka pełna różnych niespodzianek: tu coś
piszczy, tu szeleści, tu można pogłaskać. Nasza się już niestety dawno rozleciała
(z drobną pomocą kotów…). [Do kupienia w księgarniach językowych albo zagranicznych księgarniach internetowych]
„Moja pierwsza księga pojazdów” - Elżbieta
Wasiuczyńska – bardzo ciekawa i kolorowa książka przedstawiająca różne pojazdy,
z których korzystają różne zwierzątka. Co ciekawe, obrazki są zrobione z
materiału!
O, książki prawie wszystkie mamy, ale propozycje płytowe bardzo ciekawe, ostatnio synek żyć nie daje i każe puszczać dwie płyty na zmianę :P Na pewno się rozejrzę! I tych "Przytulanek" zawsze byłam ciekawa, muszę sprawdzić, czy są w mojej bibliotece :)
OdpowiedzUsuńZ płyt mamy Pana Kleksa i go uwielbiamy. A naszą nowością są Tuwimki bajkopiosenki, które lecą na okrągło, tak ze ja juz znam je wszystkie na pamięc. Bartuś uwielbia jak Obie pozycje bardzo polecam, bo są dalekie od dzieciecego disco polo, którego jest za dużo na pólkach.
OdpowiedzUsuńChętnie poznamy się też ze Świerczykowymi nutkami :)
Z książeczek polecamy Mamoko - fajne buduje wyobraźnie :)
Aneta z Bartusiem