niedziela, 20 października 2013

Bóg zapłać - Wojciech Tochman

Reportaż powoli staje się moim ulubionym gatunkiem literackim, ale jak tu go nie lubić, kiedy co rusz trafia się na same perełki.

„Bóg zapłać” to zbiór reportaży Wojciecha Tochmana, z których większość była już wcześniej gdzieś publikowana (w zbiorach „Wściekły pies” i „Schodów się nie pali”). Muszę powiedzieć, że to chyba najmocniejsze reportaże, jakie czytałam. Każdy niesie w sobie tak olbrzymi ładunek emocji, że nie da się tego tomu przeczytać za jednym podejściem. Można czytać tylko po jednym reportażu na raz, bo każdy tekst wymaga ochłonięcia, przemyślenia, postawienia sobie pytań. I moim zdaniem, o to właśnie chodzi w reportażu.

Książka zawiera 14 reportaży ułożonych w spójną całość. Ujęte w tym zbiorze teksty przedstawiają ludzkie dramaty, a cechą wspólną jest pokazanie postaw tych ludzi wobec nieszczęścia, które ich dotyka. Jedni godzą na nie z łatwością przyjmując je jako wyraz Bożej woli, inni z rezygnacją, jeszcze inni się buntują.
Gdybym napisała w skrócie, jakich konkretnie spraw dotykają te reportaże, można by odnieść wrażenie, że są to typowe tematy grające na emocjach tak chętnie wykorzystywane w tabloidach. Bo są i zaginione dzieci, i dzieci molestowane przez księdza, i rodzice maturzystów, którzy zginęli podczas pielgrzymki na Jasną Górę, odbieranie dzieci rodzicom, ksiądz homoseksualista, dzieci chore, nierozumiane przez innych. Jednak myliłby się ten, kto by sądził, że są to proste wyciskacze łez, miotające gromy na winnych i ferujące wyroki. Te reportaże wnikają głębiej, próbują dosięgnąć prawdy (którą, jak wiadomo, każdy ma swoją) i pokazać, że NIC, ale to absolutnie nic, nie jest czarno-białe. Na tym tle bardzo uwypukla się drugi ważny element, wspólny dla wszystkich tekstów: brak zrozumienia ze strony otoczenia. I chyba właśnie ten element najbardziej uwierał mnie jako czytelnika dlatego, że pokazywał jak łatwo ludzie ferują wyroki kierując się stereotypami, jak chętnie naciągają fakty do własnych wyobrażeń, i jak wielką krzywdę możemy tym komuś wyrządzić.

Choć każdy tekst bardzo mnie poruszył i nad każdym musiałam się na trochę zatrzymać i zadumać, dwa z nich wywarły na mnie ogromne wrażenie: pierwszy z nich to reportaż „Atmosfera miłości” – jego bohaterka jest matką samotnie wychowującą siedmioro dzieci (odeszła od męża, który ją gnębił), w dzieciństwie/młodości była molestowana przez miejscowego proboszcza (który do tej pory urzęduje w tej parafii) i zdecydowała się o tym powiedzieć prokuratorowi. Jednak w niewielkiej parafii nie tak łatwo jest oskarżyć księdza proboszcza – z rozmów a parafianami wynika zatem, że bohaterka tekstu jest puszczalską, każde dziecko ma z innym chłopem, Boga w sercu nie ma i wymyśliła cała historię, bo jej prawosławni obiecali sto milionów za to. Przerażająca jest zaciekłość, zawziętość i zaślepienie, które w tym reportażu pokazał Wojciech Tochman. Moje opisy nic tu nie dadzą, trzeba oddać głos samej książce: „O samotnej kobiecie, które zeznaje przeciw księdzu, wolno powiedzieć wszystko. Bezkarnie, nikt jej nie obroni. W pekaesie można powiedzieć z uśmiechem: o! jedzie do lekarza, żeby ją wymolestował. Albo za jej dziećmi, kiedy wracają ze szkoły, można krzyczeć: idą molestowane! ta kur*a! i tak można, tak jest w dobrym tonie.(…) można donieść do opieki społecznej, że ktoś dał jej robotę na trzy godziny i zarobiła na czarno piętnaście złotych. Odbiorą jej zasiłek na dzieci, niech pozna, co to zimno i głód.” (s. 169-170)

Drugi tekst, który nie tyle porusza co (przepraszam, za kolokwializm) po prostu miażdży, to zamykający cały tom „Wściekły pies” (ten sam reportaż zamyka wspomnianą wcześniej antologię reportażu). Szczera spowiedź młodego księdza rozdartego wewnętrznie („Śni mi się pies warczy, toczy pianę z pyska” – s. 233) między cielesnością a duchowością. Takiego rozdarcia doświadcza w jakimś stopniu każdy człowiek, ale w tym przypadku przepaść jest chyba największa, jaka mogła by być, bo i duchowość i cielesność występują tu w maksymalnym wymiarze: oto duchowny Kościoła katolickiego jest homoseksualistą uprawiającym przygodny seks, w dodatku zarażonym wirusem HIV. Cokolwiek teraz sobie pomyślicie o bohaterze tego reportażu, po prostu sięgnijcie po ten tekst, bo po lekturze, spojrzycie na wszystko inaczej.

Podsumowując: gdybym miała komuś polecić tylko jedną książkę z gatunku reportaż, to byłby to tom „Bóg zapłać”. A gdybym komuś, kto nigdy nie czytał reportaży, miała polecić tylko jeden tekst, byłby to bez wątpienia „Wściekły pies”.

Tytuł: Bóg zapłać
Autor: Wojciech Tochman
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 240 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz