wtorek, 24 lipca 2012

Ptaszyna


Dwukrotnie w trakcie lektury tej książki zmieniałam zdanie o bohaterach i ich zachowaniach.

Na początku wydaje się, że rodzina Vajkayów jest całkiem szczęśliwa i bardzo ze sobą zżyta. Może rodzice są trochę za mało samodzielni i zbyt podlegli córce, ale przecież przychodzi taki czas, kiedy to dzieci zaczynają się troszczyć o rodziców i role się odwracają. Tytułowa Ptaszyna to 35-letnia stara panna, która mieszka wraz z rodzicami i się nimi opiekuje: sprząta w domu, gotuje, dba o oszczędności. Niestety Ptaszyna jest kobietą pozbawioną wdzięku i zwyczajnie brzydką, o czym wszyscy wiedzą, ale nie mówią na głos (sama też się zawahałam pisząc te słowa. Jakoś zręczniej byłoby mi użyć eufemizmu w stylu „nie grzeszy urodą”, ale o to właśnie chodzi, by rzecz nazwać po imieniu). Kiedy poznajemy rodzinę Vajkayów, Ptaszyna ma właśnie wyjechać na tydzień do wujostwa na wsi, co napawa rodziców wielkim lękiem. Kiedy Ptaszyna wyjeżdża przychodzi pierwsza zmiana poglądów dla czytelnika. Rodzice pod jej nieobecność odżywają. Okazuje się, że obiady w restauracjach nie tylko są smaczne, ale również stanowią doskonałą okazję do spotkań towarzyskich. Od dawna nie bywający państwo Vajkayowie są wprost rozchwytywani przez dawnych i nowych znajomych i chętnie korzystają z zapomnianych już dawno atrakcji  takich jak teatr czy proszone obiady. Jako czytelnik myślałam więc sobie: „Co za tyran z tej Ptaszyny! Tak stłamsić rodziców, narzucać im wszystko według swoich zasad.”

Potem, pod koniec, przychodzi druga zamiana. Nie chcę o niej dokładnie pisać, bo zepsułabym innym wrażenia. Dość powiedzieć, że chodzi o to, ile człowiek traci robiąc dobrą minę do złej gry i utrzymując pozory, zamiast stawić czoło rzeczywistości.

Taki wniosek rzuca też inne światło na cały „drugi plan” książki. Kosztolányi bardzo wnikliwie opisuje społeczność niewielkiego Sárszegi (wzorowanego zresztą na jego rodzinnej miejscowości): jego śmietankę towarzyską, miejsca bywania, drobne zwyczaje. Każda niemal z tych drugoplanowych postaci również robi dobrą minę do złej gry: aktorka Olga Orosz nie kocha swojego narzeczonego; sędziego Dobę zdradza żona; redaktorowi Ijasowi doskwiera samotność i niespełnione ambicje.

Choć książkę czyta się lekko i przyjemnie, pozostawia ona po sobie jakiś smutek, niepokój. Wszystko pewnie dlatego, że sami często robimy dobrą minę do złej gry. I czy to nam wychodzi na dobre? Chyba człowiekowi wydaje się, że dopóki coś nie zostanie przez niego nazwane wprost, to jakby nie istniało. Bo przecież dopiero słowo staje się ciałem. Nawet jeśli już wszyscy inni o tym wiedzą.
Taka niepozorna książka, a tyle do przemyślenia. Polecam!

Tytuł: Ptaszyna
Autor: Dezsõ Kosztolányi
Tłumaczenie: Sieroszewski Andrzej
Wydawnictwo: WAB
Rok wydania: 2011
Stron: 200

PS. Chciałam jeszcze napisać słów kilka o serii wydawnictwa Wab „Nowy kanon”, z której pochodzi „Ptaszyna”. Uważam, że to doskonała inicjatywa i cieszę się, że WAB promuje nieznane u nas szerzej, a przecież bardzo wartościowe książki. Do tego wydane w pięknych, przyciągających uwagę okładkach. Każdą mam ochotę przeczytać – już widziałam kilka w mojej blibliotece!

1 komentarz:

  1. Odkąd przeczytałam "Dziennik" Pilcha, w którym pan Jurek często wspomina "Ptaszynę" naszła mnie wielka ochota by sięgnąć po ten tytuł. I do tego tak pięknie wydana jest ta książka. Rozpoczynam zatem polowanie:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń