środa, 19 lutego 2014

Nikiformy

Gdyby nie rekomendacja w programie „Xięgarnia”, pewnie nigdy nie natknęłabym się na tę książkę, a byłoby szkoda, bo jest to książka niezwykła i bardzo nietypowa. Stanowi zbiór niepowiązanych ze sobą tekstów użytkowych z życia codziennego lat 70. Czemu ma służyć taka pozornie bezładna zbieranina? Autor zbioru, Edward Redliński, w przedmowie przywołuje dla porównania przykład z dziedziny sztuk pięknych – Marcela Duchampa, który z przedmiotów codziennego użytku czynił dzieła sztuki, zmuszając odbiorców do zastanowienia się nad tym, czym właściwie jest sztuka i gdzie jej można szukać.

Podobnie jest w „Nikiformach”. Zamiast tekstu literackiego, mamy tu skargi, pisma, reklamacje, rekomendacje, jadłospisy, nekrologi, pamiętniki i grypsy więzienne – można powiedzieć „literaturę codzienną”, praktyczną, użytkową. Wśród autorów kobiety i mężczyźni, starzy i młodzi, z miasta i ze wsi, wykształceni i prości – pełne równouprawnienie; pisać każdy może, a papier jest cierpliwy. Tworzywo tej sztuki, czyli język urasta do pozycji głównego bohatera tego zbioru. Nienaturalny, nieporadny, powyginany i ponaciągany do tego, co autor danego tekstu uważa za właściwy i piękny styl.

Będziecie jednak w błędzie, jeśli sądzicie, że „Nikiformy” to zbiór tylko krotochwilny, wyśmiewający nieporadność językową piszących przedstawione teksty. Niektóre rzeczywiście wzbudzają uśmiech a nawet śmiech, który czasem jednak ustępuje miejsca zadumie.

Brak jakiegokolwiek komentarza za strony autora zmusza czytelnika do dokonania samodzielnej interpretacji i polegania wyłącznie na własnym odbiorze i odczuciach. Można by powiedzieć, że w takim szerokim sensie książka uczy podejścia do sztuki nowoczesnej, która też nie wyjaśnia niczego do końca i pozostawia szerokie pole do interpretacji. „Nikiformy” to literatura, którą określiłabym mianem pure non-fiction. Najczystsza literatura faktu, jaką można by sobie wyobrazić.

Ta lektura to naprawdę wyjątkowe przeżycia, zarówno pod względem języka, jak i treści. A jest jeszcze i trzeci aspekt – wizualny. Ja czytałam egzemplarz wydany na początku lat osiemdziesiątych, ale widziałam, że jest też wznowienie sprzed kilku lat. Jednak w tym wypadku gorąco polecam sięgnięcie po „staroć”, bo to wydanie po prostu dopełnia przesłania tej książki.




Tytuł: Nikiformy
Autor (red.): Edward Redliński
Wydawnictwo: Czytelnik
Rok wydania: 1982

Liczba stron: 324

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz