Chyba już wszyscy słyszeli (albo widzieli), o czym jest
książka, ale dla zasady pokrótce przypomnę fabułę. Michael, 15-letni chłopak,
przypadkowo poznaje starszą od siebie o dwadzieścia lat Hannę. Choć Hanna nie
jest pięknością, ma w sobie coś, co przyciąga Michaela, i najwyraźniej działa
to w obie strony, gdyż Hanna i Michael zostają kochankami. Z czasem ich miłosne
spotkania wzbogacają się o dodatkowy element – Hanna prosi Michaela, by czytał
jej na głos książki. Relacja między tymi dwojgiem jest bardzo skomplikowana,
pełna niedopowiedzeń i gwałtownych wybuchów, a mimo to szczęśliwa. Kończy się
jednak nagle i niespodziewanie. Po wielu latach Hanna i Michael spotykają się
znowu. Tym razem nie zamieniają ze sobą słowa, bo Michael jest studentem prawa
protokołującym rozprawę, a Hanna siedzi na ławie oskarżonych pod zarzutem
zbrodni hitlerowskich. I ta część pozostaje bez właściwego zakończenia. Trzecia
odsłona związku to nietypowa korespondencja
- Michael nagrywa czytane przez siebie książki na kasety i wysyła je
Hannie do więzienia. W odpowiedzi otrzymuje lakoniczne pozdrowienia, sam jednak
nigdy nie pisze ani słowa.
Przedstawiona fabuła to jedna warstwa tej książki: dziwny,
nietypowy, może oburzający związek starszej kobiety z młodym chłopcem. Zresztą związek ten nigdy nie przestaje istnieć. Pomimo wieloletnich rozstań i spotkań bez słów, nadal silnie łączy Michaela i Hannę.
Druga warstwa to rozliczenie z historią. Z opisu fabuły tego
nie widać, ale Bernhard Schlink wiele miejsca poświęca kwestii
odpowiedzialności narodu niemieckiego za zbrodnie II wojny. W Niemczech w
latach 60. do głosu doszło pokolenie urodzone po wojnie, pokolenie, którego
rodzice tworzyli tę niechlubną historię. Tak zwane pokolenie ’68 chciało
rozliczyć zbrodnie przeszłości i buntowało się przeciwko milczeniu rodziców. Michael
jest właśnie przedstawicielem takiego pokolenia, choć w jego własnej rodzinie
nie miał się przeciw komu buntować. Może dlatego całą swą energię w wyjaśnianie
historii włożył w proces Hanny. Jednak obecność Hanny na ławie oskarżonych
sprawia, że niełatwo jest dokonywać jednoznacznych ocen moralnych:
„Chciałem zrozumieć zbrodnię Hanny, potępiając ją
równocześnie. Na to była ona jednak zbyt potworna. Kiedy próbowałem ją
zrozumieć, miałem uczucie, że nie potępiam jej w takim stopniu, w jakim
należałoby to właściwie zrobić. Kiedy potępiałem ją tak jak należy, nie było
już miejsca na zrozumienie." („Lektor” Bernhard Schlink, wydawnictwo
polsko-niemieckie, 2001, tłum. Maria Podlasek-Ziegler,s. 151)
„Widziałem Hannę przed płonącym kościołem, ma twarde rysy
twarzy, czarny mundur i szpicrutę. (…) Widziałem Hannę, jak idzie wzdłuż
obozowych ulic, wchodzi do baraków więźniarek i nadzoruje prace budowlane. (…)Hann
stoi wśród nich, wykrzykuje komendy, krzycząca twarz zniekształca się w
poczwarną gębę, dopomagając sobie szpicrutą. (…) Obok tych obrazów widziałem
inne. Hanna, która nakłada w kuchni pończochy (…) tańczy przed lustrem (…)
słucha mnie, mówi, uśmiecha się do mnie, kocha się ze mną.” (tamże, s.142)
To pokazuje, że w rzeczywistości rozliczanie przeszłości też
nie było takie jednoznaczne. Niełatwo jest przyznać przed samym sobą jakiego
zła się dokonało, niełatwo jest zaakceptować, że najbliższe osoby były zdolne
do takiego zła. Dlatego najczęściej dochodziło do relatywizowania zbrodni i
przenoszenia odpowiedzialności.
„Próbowałem sobie tłumaczyć, że wybierają Hannę, nie
wiedziałem nic o tym, co zrobiła. Próbowałem to sobie wmówić i powrócić do
stanu niewinności, w jakim znajdują się dzieci, które kochają swoich rodziców.
(…) Wówczas zazdrościłem studentom, którzy zerwali z rodzicami, a tym samym z
całym pokoleniem przestępców (…). Czy zerwanie z rodzicami było tylko retoryką,
szumem, hałasem, który miał zagłuszyć fakt, że przez miłość do rodziców doszło
nieodwołalnie do uwikłania się w ich winę?” (tamże, s. 164)
„Lektor” to nie jest książka łatwa. Owszem, czyta się
szybko, ale z uczuciem pewnego niepokoju. Z jednej strony chcielibyśmy,
podobnie jak autor, zrozumieć i w jakiś sposób usprawiedliwić Hannę. Z drugiej
strony, dobrze wiemy, że zbrodni nie można relatywizować – w takich sytuacjach
pomimo wielu okoliczności sprzyjających lub utrudniających, wybór zawsze jest
jeden: dobro albo zło.
Polecam! Jest to książka, która na pewno na długo zostaje w
pamięci.
Tytuł: Lektor
Autor: Bernhard Schlink
Tłumacz: Maria Podlasek-Ziegler.
Rok wydania: 2001
Wydawnictwo: Wydawnictwo Polsko-Niemieckie
Liczba stron: 208
Tytuł: Lektor
Autor: Bernhard Schlink
Tłumacz: Maria Podlasek-Ziegler.
Rok wydania: 2001
Wydawnictwo: Wydawnictwo Polsko-Niemieckie
Liczba stron: 208
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz