niedziela, 3 czerwca 2012

Wiktoria - żona Alberta

 


Jaka szkoda, że odkrywam książki historyczne dopiero teraz, kiedy nie muszę już uczyć się historii. Zawsze lubiłam ten przedmiot, ale sposób podawania wiedzy i suche fakty w szaro-burych podręcznikach nie zachęcały do podejmowania prób poszerzania wiedzy. Jestem przekonana, że dużo przyjemnej i skuteczniej uczyłoby mi się historii, znając jej bohaterów jako postaci z krwi i kości, a nie jako zastygłe pomniki. Czytając biografie postaci historycznych, poznając ich charaktery, ambicje i relacje z otoczeniem, dużo lepiej rozumiemy ich motywacje i decyzje, które przecież niejednokrotnie zmieniały losy świata.

Tak właśnie było też z królową Anglii, Wiktorią. Sięgnęłam po tę książkę dość przypadkowo, chociaż autora znam i cenię. Najbardziej zaintrygował mnie tytuł „Wiktoria – żona Alberta”. Z mojej dość powierzchownej wiedzy o historii Anglii wynikało, że Wiktoria była władczynią o dużym wpływie na politykę i życie społeczne swojego kraju i że to raczej ona „ustawiała” sobie wszystkich pod siebie. Tymczasem tytuł sugeruje co innego.

Jak to u Bidwella, książka wciąga od samego początku. Bardzo lubię tych pisarzy, którzy dysponując pewnymi faktami, potrafią je ubrać w takie słowa, że całość staje się żywa i interesująca. Bidwell dodatkowo potęguje to wrażenie zastosowaniem w narracji czasu teraźniejszego. Książka zaczyna się od sceny, kiedy do Londynu przyjeżdża książę koburski Albert poznać swą małżonkę in spe.

„Pałac kensingtoński w Londynie. Maj, rok 1836. Zimny deszcz, gnany ostrym, południowo-zachodnim wiatrem, siecze ukośnie powierzchnię wody w ozdobnej sadzawce, bębni na szklanym dachu oranżerii, spływa strugami po szybach okien pałacowych budynków z czerwonej cegły (…). W tej zimnej ulewie ulicami Londynu jedzie kareta, zaprzężona w cztery dorodne, lśniące, kare konie. (…) Kareta wiezie księcia von Sachsen-Coburg i jego dwóch synów, książąt: Ernesta, dziedzica tytułu, i Alberta.
Z wysokich okien pałacu cztery osoby niecierpliwie wypatrują karety, podjeżdżającej wreszcie po przemokniętym żwirze alei (…).” [„Wiktoria – żona Alberta”, George Bidwell, wyd. Śląsk, Katowice 1969, s. 5].

Później cofamy się w czasie i, już chronologicznie, śledzimy życie księżniczki, a potem królowej, Wiktorii. Obserwując jej konflikty z matką, serdeczne relacje z guwernantką, widzimy, jak kształtują się w młodej dziewczynie te cechy charakteru, które później okażą się istotne dla jej życia prywatnego i dla jej panowania. Nierzadko będą to cechy negatywne: porywczość, skłonność do histerii i użalania się nad sobą, a także poczucie wyższości związane z urodzeniem, które wiecznie ściera się z kompleksami na tle niedostatków intelektu. Kompleksy te czyniły Wiktorię podatną na wpływy, jednak z powodu jej porywczości niewielu rzeczywiście taki wpływ miało. Osobą, która miała na królową największy wpływ, był książę małżonek – Albert. To właśnie Albertowi Anglia zawdzięcza na między innymi surową moralność kojarzoną zwykle z epoką wiktoriańską. Jeszcze długo po śmierci małżonka, Wiktoria wszystkie swoje decyzje motywowała tym, że tak właśnie zrobiłby Albert. Wpływ księcia był tak duży, że Beniamin Disraeli stwierdził nawet: „Z księciem Albertem pochowaliśmy naszego monarchę” [tamże s. 255]. Disraeli jest zresztą kolejną z wąskiego grona osób, które miały na królową jakiś wpływ. To za jego namową królowa zdecydowała się porzucić swój wieloletni, niemal pustelniczy tryb życia i zacząć wreszcie wywiązywać się z reprezentacyjnych obowiązków monarchy pokazując się swoim poddanym przy różnych okazjach.

Ta książka jest w ogóle niezwykle ciekawa z tego powodu, że opowiada historię wręcz niebywałą: oto niemająca zdania na żaden temat, nieinteresująca się niczym kobieta zapisała się w powszechnej opinii jako wpływowa i znacząca władczyni. A jak pisze ironicznie Bidwell: „Prasa wiele miejsca poswięca jubileuszowi, ale tytuły artykułów są prawie wszędzie takie same: >>Długie panowanie królowej<<. Rzeczywiście, o jakich tu innych osiągnięciach pisać prócz tego, że jubilatka długo siedzi na tronie?” [tamże, s. 336]. Stosunek autora do królowej Wiktorii przejawia się również w wątku o Florence Nightingale. Życiorys tej słynnej pielęgniarki stanowi dla Bidwella kontrapozycję do jałowego w gruncie rzeczy życia monarchini.

Polecam lekturę tej oraz innych książek tego autora – bardzo ciekawie opisuje wybitne postaci historii Anglii, łącząc dużą i rzetelną wiedzę historyczną, z bogatym językiem i żywą narracją.

Tytuł: Wiktoria żona Alberta
Autor: George Biwell
Tłumacz: Anna Bidwell
Rok wydania: 1969
Wydawnictwo: Śląsk
Liczba stron: 348

1 komentarz: