czwartek, 14 czerwca 2012

Wakacyjne lektury


W miarę jak zbliżają się wakacje, pojawia się coraz więcej propozycji lektur tzw. wakacyjnych. Otwieram ostatnio gazetkę reklamową księgarni, a tam hasło "To książka o kobietach, ich marzeniach i pragnieniach. Idealna na lato!"
I tak się zastanawiam, o co chodzi?
W czasach, kiedy jeszcze miewałam prawdziwe wakacje, czyli 2-3 miesiące względnego nicnierobienia, najbardziej lubiłam wykorzystywać ten czas na nadrabianie zaległości z klasyki literatury i to najchętniej tomiska typu "Nędznicy". Zgodzę się, że może traktaty filozoficzne to nie najlepsza lektura na upalne dni, ale bez przesady, że w takim razie do wyboru zostają romanse, kryminały i inne czytadła. Nie żebym miała coś przeciwko tym gatunkom, ale dziwi mnie takie klasyfikowanie lektur na wakacyjne (czytaj: łatwe) i inne (swoją drogą, kiedy jest czas na te inne? Pewnie w osławione długie zimowe wieczory...).
Co sądzicie o takim podziale? Jakie książki czytacie latem?

2 komentarze:

  1. A ja gdzieś czytałam, że właśnie na lato powinno się zostawiać lektury trudne, resztę roku pozostawić na łatwiejsze, bo zima i pluchy, krótkie dni, nie sprzyjają wysiłkowi umysłowemu. Tak poza tym jestem też na blogspot, gdybyś wolała tutaj, oba blogi prowadzę równolegle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najgorsze jest wg mnie takie klasyfikowanie książek. Jak można im to robic. Mnie to zaraz odrzuca, jak pojawiają się reklamy - dla kobiet i na lato. Czy my kobiety mamy prawo czytać tylko lekkie książki?

    OdpowiedzUsuń