sobota, 30 czerwca 2012

Wielki Gatsby


Do sięgnięcia po tę książkę zainspirowały mnie dwa filmy. Pierwszy z nich to „O północy w Paryżu” Woody’ego Allena, w którym główny bohater spotyka swoich idoli literackich, miedzy innymi Francisa Scotta Fitzgeralda. Drugi natomiast jeszcze nie powstał, ale „się robi” pod okiem jednego z moich ulubionych reżyserów Baza Luhrmanna i będzie to właśnie ekranizacja „Wielkiego Gatsby’ego”.

Kim jest Gatsby? Tego nie wiadomo dokładnie. Wiadomo tylko tyle, że jest dość młody i bajecznie bogaty. Nie wiadomo, skąd przybył ani skąd ma pieniądze. Jednak nie przeszkadza to licznym gościom bawić się na pełnych przepychu przyjęciach organizowanych w okazałej rezydencji Gatsby’ego.

Nie chcę zbyt dużo pisać o fabule, bo zawsze lepiej odkrywać wszystko samemu. Ja właściwie nie wiedziałam o treści nic ponad to, co przeczytałam na okładce książki: „Dramatyczna postać parweniusza, zakochanego do szaleństwa w bogatej, próżnej kobiecie z wyższych sfer, jest tragicznym symbolem romantycznej miłości, zniszczonej przez kult pieniądza” (wyd. COMFORT, Warszawa 1991). Czy czegoś wam to nie przypomina? Mnie od razu nasunęły się skojarzenia z Wokulskim. Choć, jak się okazuje w trakcie lektury, różnic jest sporo, główny wątek jest właśnie taki, że oto człowiek, który nie miał nic, własną pracą, przebiegłością, a przede wszystkim determinacją, dochodzi do majątku i pozycji, która wreszcie pozwala mu starać się o względy ukochanej. I w obu przypadkach ta romantyczna miłość zostaje odtrącona, a bohater kończy tragicznie. Z Wokulskim co prawda kwestia tragicznej śmierci pozostaje nierozstrzygnięta i mam nadzieję, że jednak miał być to dla niego początek czegoś nowego. Chyba nie jestem szczególnie romantyczna, bo uważam, że bez sensu jest marnowanie ciężko własnymi siłami zdobytej pozycji z powodu nieszczęśliwej miłości.

Interesującym aspektem książki Fitzgeralda jest tło obyczajowe. Dekadenckie lata dwudzieste - wszyscy noszą maski pozornej beztroski, wręcz zblazowania, podczas gdy w głębi duszy cierpią z powodu braku prawdziwych uczuć i zniewolenia konwenansami. Bo choć sami się wielu ustalonym konwenansom sprzeciwiają, taka postawa też tworzy swoisty konwenans. Pieniądz i pozycja społeczna górują nad szczerością i niezależnością. W trakcie lektury było mi bardzo szkoda Daisy i jej podobnych kobiet, które zmuszone były dusić się w swoich pięknych złotych klatkach, zamiast zażywać, może mniej złotej, ale jednak swobody.

Na koniec zwiastun wspomnianej  wcześniej ekranizacji:


2 komentarze:

  1. Czytałam i bardzo mi się podobała. Uwielbiam tamten okres i tego typu książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do książki przymierzam się już bardzo długo i nie mogę znaleźć nadal czasu;(

    a co do filmu - dobrze, że trafiłam na Twój post, nie mogę przepuścić takiego filmu ze względu na ulubionego ostatnio przeze mnie DiCaprio. Ostatnimi czasy gra coraz lepiej i w coraz lepszych produkcjach i mam nadzieję, że ta też będzie równie dobra;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń